Lech -Losek- Mucha Lech -Losek- Mucha
2127
BLOG

"Procedury" na wypadek śmierci

Lech -Losek- Mucha Lech -Losek- Mucha Społeczeństwo Obserwuj notkę 98

    Bywa tak, że przypadek sprawia, że dwa wydarzenia, dwa nieszczęścia mają miejsce tak blisko siebie, ze można z nich wyciągnąć wnioski o które byłoby trudno, gdyby nie ich bliskie sąsiedztwo czasowe. Pierwsze wydarzenie, o którym chcę napisać, to śmierć siedemnastoletniego młodego człowieka, straszna tragedia dla jego rodziny, która ujawniła duży problem, gdy trzeba było podjąć trudną decyzję o zaprzestaniu uporczywej terapii. Zanim dojdę do drugiego chcę zwrócić uwagę na przyczynę tego, co działo się we Wrocławskim szpitalu przy ul. Traugutta.

 
Abyśmy Was leczyli, musicie nam zaufać!
   Rozumiem, że matka nie potrafi pogodzić się ze śmiercią dziecka. Przypomina mi się tu zasłyszana historia. Mój kolega spotkał kiedyś przypadkowo swojego kolegę, również lekarza. W szpitalu, w którym się spotkali umierała, nieuleczalnie chora na chorobę nowotworową, matka owego drugiego kolegi. I ten człowiek, choć był lekarzem i powinien zdawać sobie sprawę z pewnych faktów i nieuchronności śmierci, powiedział do mojego kolegi: "i zobacz, te skurwysyny nie chcą jej leczyć...", mając na myśli lekarzy leczących jego umierającą matkę. Najbliższą rodzinę można zrozumieć. Ale całe to zamieszanie, transparenty, pikiety, zawiadamianie prokuratury, oskarżenia o handel narządami do przeszczepów, o morderstwo w świetle prawa, wywieranie nacisków na lekarzy, świadczy przede wszystkim o kompletnym braku zaufania do lekarzy zajmujących się chłopcem!
Chłopak zmarł, co dało się przewidzieć. Nie pobrano narządów do przeszczepów. A pikietujący pod szpitalem pikietują dalej, żądając stworzenia "procedur", według których mają postępować lekarze.
Procedury - to kolejne słowo-klucz, zdecydowanie nadużywane w dzisiejszych czasach. Niektórzy na wszystko na świecie chcieliby stworzyć procedury, widząc w nich jakąś magiczną receptę na wszystkie nieszczęścia, a to przecież niemożliwe! Procedury nie mogą zastąpić współczucia, rozsądku, osobistego podejścia do człowieka, którego się leczy, którym się opiekuje, personalnego i podmiotowego traktowania chorego człowieka i jego rodziny. Żadnymi procedurami nie da się zastąpić zaufania!
 
Też jestem rodzicem...
   Jestem chirurgiem ogólnym w powiatowym szpitalu. Ani nie usuwam ciąż, ani nie dokonuję przeszczepów, ani też nie jestem przez życie zmuszony do orzekania o odłączeniu nastolatka od respiratora. Cieszę się, że nie musiałem podejmować takiej decyzji.
Zastanawiałem się, jak pewnie wielu z nas, co bym zrobił, gdyby to moje dziecko leżało na OIOM-ie nieprzytomne... Uważam, że nie wolno lekarzowi w takiej sytuacji samemu decydować o postępowaniu, bo brakuje mu wtedy obiektywnego oglądu sytuacji. Bez istotnej konieczności nie operujemy członków naszych rodzin. Z własnego doświadczenia wiem, że nawet proste leczenie rodziny nie jest łatwe ani przyjemne. Musiałbym więc zdać się na kolegów lekarzy, by to oni podjęli decyzję. I tu dochodzimy do drugiego tragicznego wydarzenia. Do niechcianego dziecka, którego zabicia odmówił pan profesor Chazan. Otóż gdybym musiał oddać los mojego dziecka w ręce innego lekarza, to chciałbym, by o tym losie zadecydował ktoś taki jak właśnie pan profesor Chazan! Ktoś, kto bez względu na okoliczności postąpi tak, jak nakazuje mu sumienie!
Ponieważ nie zajmuję się intensywną terapią, ani nie orzekam o śmierci mózgowej u pacjentów, nie potrafię odpowiedzialnie stwierdzić, czy obecny stan wiedzy na temat problemu śmierci mózgowej jest wystarczający, by odłączyć dziecko od respiratora. Potrafię jednak z pełnym przekonaniem powiedzieć, że chciałbym w podobnej sytuacji  oddać taką decyzję w ręce człowieka, który ma sumienie i nie waha się postępować zgodnie z tym sumieniem.
 
Salus aegroti suprema lex!
   Myślę, ba, jestem pewien, że to lekarze pokroju pana profesora, po prostu mający sumienie, powinni być gwarantami działań dla dobra i dla zdrowia chorych, które jest - jak mówi to łacińskie przysłowie - najwyższym prawem, znacznie ważniejszym, niż prawa stanowione!
Dlatego - zwracam się teraz do tych kolegów lekarzy, którzy w dyskusjach publicznych i medialnych stanęli po stronie "przeciwników istnienia sumienia", tych którzy ponad osobiste przekonanie lekarza o słuszności działania, przekładają "przepisy” i "procedury",  a których tu miłosiernie nie będę wymieniał z nazwiska - atakując profesora Chazana, negując prawo innych kolegów lekarzy do posiadania własnego zdania opartego na sumieniu, religii czy światopoglądzie własnoręcznie wykopaliście dołek, w który teraz wpadli koledzy z Dolnośląskiego Szpitala Specjalistycznego im. T. Marciniaka.
To między innymi takie działania i wypowiedzi jak Wasze podważają zaufanie do całej naszej grupy zawodowej!
 
Strzał w stopę!
   Tym ludziom, nie tylko lekarzom, którzy nie wierzą, chcę uświadomić, że religia jest dla osoby wierzącej rodzajem drogowskazu. W sytuacjach trudnych wyborów, mówi nam jak postąpić. Jeśli ludzie pozbawieni łaski wiary, żądają dla siebie prawa wyboru drogi bez wiary, to w imię tego samego prawa człowiek wierzący, powinien mieć możliwość zastosowania zasad religii do swoich wyborów, powinien móc postąpić w zgodzie w własnym sumieniem. Postarajcie się, zamiast chodzić po studiach telewizyjnych ze zdjęciami nieszczęśliwego, chorego dziecka, czym stawiacie się w jednym szeregu z Palikotem, zamiast dla politycznych celów administracyjnie karać lekarza za postępowanie zgodne z sumieniem, nie czekając nawet na pełne wyniki kontroli, postarajcie się zrozumieć społeczny sens istnienia religii! Zróbcie to nawet, jeżeli sami nie potraficie, lub nie chcecie uwierzyć w Boga! Można bardzo łatwo udowodnić, że żadna cywilizacja w całej historii ludzkości nie istniała bez spójnego systemu religijnego! Osobiście jestem głęboko przekonany o istnieniu Boga, ale nawet gdyby Go nie było, to społeczna rola religii nadal pozostanie niezmienna! Nawet gdyby Bóg nie istniał, to wszystko co powyżej napisałem o zasadach wiary i jej pozytywnym wpływie na organizację społeczeństwa, pozostanie prawdą. Walcząc z religią, podcinacie gałąź na której wszyscy siedzimy!
 
z poważaniem,
Losek
 

Katolik. A nawet "katol". Prawak. Chirurg, amatorsko muzyk. Autor książek: "Chirurdzy. Opowieści prawdziwe" i powieści sensacyjno-filozoficznej "Biała Plama"

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo